NatiBuczi
Bez kategoriiBukowina Tatrzańska i okolice

Bukowina Tatrzańska i okolice

Pod koniec stycznia byliśmy z Patrykiem w górach. Sporty zimowe to zdecydowanie coś co Patryk uwielbia, a ja poznałam góry zimą właśnie z nim. Wcześniej góry znałam tylko latem. Z roku na rok coraz bardziej mi się podoba. Na studiach jeździliśmy na zimowisko z uczelni, tym razem pierwszy raz byliśmy razem w górach i muszę Wam powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Byliśmy grupą 8 osób. Poniżej nasza fotorelacja z krótkimi opisami, jak spędziliśmy 5 dni w górach. Na miejsce dojeżdżaliśmy autem.

Na początku napiszę jak się ubrałam w góry, bo dostawałam o to sporo pytań na Instagramie – kurtka puchowa, spodnie nieprzemakalne, buty skórzane i nieprzemakalne, wełniane czapki, rękawiczki, szalik – jednak kurtka była wysoko zapinana i do tego z zapinanym kapturem więc nie był mi potrzebny. Grube skarpety i odzież termiczna. Ja moje ciuchy zbierałam na przestrzeni lat, jednak jest tego bardzo dużo. Najlepiej kupować po sezonie, są wtedy duże przeceny i można dorwać takie ubrania w spoko cenach.

Domek Widokówka, Bukowina Tatrzańska – 4440 zł na 8 osób za 4 noce. Dla mnie bardzo ważny jest kontakt z właścicielem i jego podejście do kości. Tutaj Pani Ola była tak miła – o wszystko można było ją zapytać. Bardzo pomocna właścicielka i to się ceni. Widok z okna przepiękny. Pewnie można taniej – nam zależało, aby było blisko term i centrum, jakby część ekipy została bez samochodu. W dodatku mieliśmy na prawdę dobry standard. Powiem tak – można drożej, można taniej. Ja noclegów zazwyczaj szukam na booking.com. Tak też było tym razem. Kliknij tutaj, booking.com. Obok Domku Pani sprzedawała bardzo dobre sery. Wzięliśmy sporo do Lublina i serio pychota.

Stok Małe Ciche – mój jeździ na desce i bardzo mi się to podoba. Do tej pory jeździłam na nartach, mistrzem w tym sporcie nie jestem, ale jeżdżę. Jednak ta deska tak mnie fascynuje, a że lubię wyzwania, to wzięłam sobie 2 godziny lekcji właśnie na stoku Małe Ciche. Lekcje można było kupić od ręki – zdecydowałam się na dwie godziny. Jest to na serio trudne i pomimo dobrej kondycji fizycznej i mocnych nóg, te lekcje dały mi popalić. Na początku nie jest tak łatwo załapać i sporo się wywalamy, a gdy się wywalimy trzeba wstać – z dwoma nogami przypiętymi do deski. Jednak ja lubię wyzwania i chcę kontynuować naukę. Taka przyjemność kosztowała mnie 235 zł za 2h lekcji indywidualnej, plus do tego zjazdy z „oślej łączki”. Wjazd jest na taśmie (takie ruchome schody). Wypożyczenie sprzętu – 30 zł (deska, buty i kask). Jak macie dzieci lub chcecie spróbować swoich sił w sportach zimowych to ten stok świetnie się nadaje do nauki, ale także do zaawansowanej jazdy – tak mówi Patryk (mój mąż). Bardzo mu się podobały trasy przez las. Szczegóły możecie zobaczyć na stronie, którą podlinkowałam na początku tego akapitu. Patryk zazwyczaj rano sprawdza na których stokach są jakie warunki i wybiera najbardziej optymalny – zazwyczaj to ten, na którym jest najmniej ludzi. Przy stoku jest karczma, bardzo duża kolejka, ale ceny całkiem przystępne – widziałam, że danie dnia było za ok. 30 zł. Jednak my nie jedliśmy, jedyne co to skusiłam się na takiego kołacza z kokosem i czekoladą. Spoko, ale bez szału.

Zakopane – nie byłam 4 lata, a tutaj nic się nie zmieniło – dużo ludzi, korki. Jednego dnia była bardzo trudna pogoda, więc wjechaliśmy na Gubałówkę, ale tak wiało, że nic nie było widać. Część była te z muzeum Kamila Stocha i polecali – jak ktoś jest fanem, to warto odwiedzić – tutaj link.

Kulig rezerwowaliśmy u Pana Andrzeja Mąki – link tutaj. Mieliśmy kolejny raz dużą śnieżycę, ale na kuligu miało to swój urok. Kulig trwał 1.5 godziny z przerwą na kiełbasę z grilla, oscypka oraz wino grzane. Podczas postoju była muzyczka, generalnie bardzo sympatycznie. Koszt od osoby 80 zł. Wyjeżdżaliśmy z ulicy Długiej. Tam trzeba było dojechać na własną rękę.

Termy Bukowina Tatrzańska – byłam już kilka lat temu, mam porównanie z Białką Tatrzańską i lubię obie. Termy to zawsze dla mnie obowiązkowy przystanek, gdy jestem w górach. Zawsze biorę wejście na 3.5 h (w tym czasie trzeba się ogarnąć, a w moim wypadku kluczowe jest wysuszenie włosów). Jak ktoś nie był, to polecam – ten klimat zima + pływanie na dworze w naturalnie ciepłej wodzie jest extra. Zawsze mam miłą w dotyku skórę po termach.

Jedzenie – polecę Wam dwie resturacje. Jedliśmy w 4, ale 2 nie przekonały mnie na tyle, abym chciała je tutaj polecić. Było ok, ale bez szału.

Natomiast Karczma pod Dębem, którą poleciła nam właścicielka domku dla mnie pycha – domowe smaki. Pyszna kwaśnica, jeden z najlepszych pstrągów w życiu i pierogi ruskie smakowite prawie jak mojej mamusi. Bardzo nam smakowało. Dodatkowo mieszkał tam Józef Piłsudski – dlatego tym bardziej warto zajrzeć. Ceny bardzo w porządku, a porcje konkretne.

Śniadanie jedliśmy raz poza domem w Urwis House – było kilka opcji do wyboru. My wybraliśmy jajecznicę i jajko sadzone na boczku i szpinaku. Do tego świeżusieńkie pieczywo. Cena 26 zł z kawą. Także jak na Bukowinę myślę całkiem spoko, bo w sumie w Lublinie ceny są podobne.

Dodaj komentarz

Top